Żmigrodzkie legendy. Legenda o Czarodziejskiej Mszy
Jak głosi legenda, pewnego letniego wieczoru, gdy słońce rzucało ostatnie promienie słońca, w okolicach kościoła w Powidzku przechadzał się podróżnik. Zmęczony drogą oraz upałem, postanowił wejść do chłodnej świątyni i odpocząć. Po chwili spędzonej na kościelnej ławce, mężczyzna zrobił się śpiący i zasnął.
Obudził się, gdy zegar na kościelnej wieży wybijał północ. W świątyni było ciemno, tylko na ołtarzu widać było czerwone światełko, a w jego blasku postać kapłana.
Kapłan zapytał:
Czy jest tutaj jakiś ministrant?
Podróżnik wstał i podszedł do ołtarza. Nagle w mroku, który panował w świątyni, rozpoczęła się msza święta. Wędrowiec w roli ministranta i nagła zjawa księdza stanowili dziwną parę w ciemnym kościele. Gdy ceremonia zakończyła się, postać kapłana zniknęła i podróżnik został sam. Poczuł się niepewnie i w jego głowie pojawiły się myśli, czy to była jawa czy sen. Po chwili zastanowienia zdał sobie sprawę z niesamowitości tego zjawiska. Podróżnik w pośpiechu wyszedł z kościoła i wyruszył w stronę Żmigrodu.