Żmigrodzkie legendy. O złotym dzwonie zatopionym w Baryczy
Okoliczni mieszkańcy rzeki Barycz opowiadali historię o tym, jak w dawnych czasach poganie zatopili w rzece Barycz złoty dzwon. Pogańscy kapłani rzucili zaklęcia na dzwon, który miał na dnie wody zostać na wieczność i tylko raz do roku wynurzać się nad powierzchnię. Instrument wydobywał się z Baryczy w najkrótszy dzień w roku – w Noc Świętojańską. Co spotkało Antoniego, który wybrał się na ryby w tę okolicę?
Zobacz też: Trzebnickie legendy. O św. Jadwidze, która chodziła boso
Wyprawa rybaka w Noc Świętojańską
Pewien rybak z okolic Żmigrodu wybrał się wzdłuż rzeki Barycz na ryby. Mężczyzna zapomniał jednak o tym, że tego dnia przypada najkrótsza noc w roku. Antoni był tak mocno zaangażowany w łowienie, a noc była ciepła, aż stracił poczucie czasu. Nagle usłyszał dźwięk wybijającego północ zegara z kościoła w Żmigrodzie. W pewnej chwili Barycz zaczęła mocniej falować. Przerażony rybak nie wiedział co się dzieje, a jego serce na chwilę zamarło. Spod powierzchni zaczęło bić ogromne, oślepiające światło, aż w pewnym momencie wynurzył się wielki, złoty dzwon.
Instrument zawisnął nad powierzchnią na moment, a głębia dźwięków wydobywających się sparaliżowała rybaka. Zaczął modlić się do Boga, jednak ostatecznie jego prośby wcale nie dotyczyły przetrwania, a chęć wzbogacenia się. Z jego ust popłynęły słowa:
Panie, daj mi siły, bym mógł wyciągnąć ten złoty dzwon do swojej łódki
Rybak próbował wciągnąć dzwon na burtę, jednak nie mógł sobie z nim poradzić. Ponownie poprosił Boga, aby wysłuchaj jego modlitwy. Wierzył, że dzwon zapewni mu bogactwo do końca życia.
Boże! z Tobą czy bez ciebie dzwon ten będzie miał dla siebie
Prośby Antoniego nie zostały wysłuchane. Dzwon po chwili zanurzył się z powrotem w głębinach Baryczy, a rybak nigdy więcej nie ujrzał złotego instrumentu.
Zobacz też: Trzebnickie legendy. O pierścieniu królowej Marii Leszczyńskiej